Gra w karty
W parku liśćmi w karty grali platan z dębem,
Zaczęło się bardzo spokojnie, z umiarem,
Jak wistować wiatr im radził wiania szeptem!
Było wciąż bez nerwów, żaden nie chciał szaleć.
Platan liść położył przy ławce na ścieżce,
Dąb tę kartę przykrył ruchem pewnym zaraz,
Czeka wciąż i czeka, i popędzać nie chce,
A rywal taktykę wymyślić się stara.
Jakaż to taktyka, gra dziecinnie prosta!
Trzeba tylko liści jak najwięcej zrzucać.
Dąb nieco trafniejsze podpowiedzi dostał,
Wiatr coś platanowi głośniej szepnąć musiał.
Lecz nie tylko platan i dąb w karty rżnęli,
Cały park zamienił się w jedno kasyno.
Trudno było znaleźć bez liści alei,
Wiatr dawał wskazówki, grano, że aż miło!
Drzewa wpadły w nałóg aurą opętane
I traciły liście – karty coraz bardziej,
Ani się spostrzegły do nagości zgrane
Z końcem października, w jesiennym hazardzie.