Wieczorny spacer
Ciemno jest już jak… gdzie, nie powiem,
Auta ziewają na zakrętach.
Ja mam odwrotnie – jasno w głowie.
Ona nie czuje się padnięta.
Na dworcu pogwizduje pociąg,
Bezwstydnie sika chmurka z nieba,
W oknach się światłem szyby złocą,
Ptaki kochają się na drzewach.
Ja sobie idę poprzez miasto,
Po chodnikowych płytkach skaczę
W nosie mam to, że Słońce zgasło,
Wyglądam pewnie jak pijaczek.
Codzienne grzechy idąc liczę,
Oceniam subiektywną miarką,
Układam listę grzesznych życzeń,
Bo wieczór ciemnym sprzyja sprawkom.
Ciemno jest już jak… pod latarnią,
Myśli mam dobrze przewietrzone,
Grzechy się sam do mnie garną,
Lubię wieczory pełne ponęt.