Odwiedzając erem kamedułów na Bielanach w Krakowie sam nie wiem jak to się stało, że podszedłem aż pod same balaski. Może chciałem posłuchać modlitw zakonników? Może chciałem pójść dalej?
Chyba nie. Z pewnością ciągnie mnie do ciszy, do odosobnienia, ale tylko na krótki czas. Przez całe ziemskie życie nie wytrzymałbym takiego nastroju.