Domy nocą
Wybałuszając oczy na wieczory,
W umierających dni powszechne mroki,
Spod rynien mruczą swe senne nieszpory
W bosko zależnej aury alotropii.
Poprawią zdobny firanek makijaż,
Zalotnie mrugną innym kamienicom,
Cień rzucą lampom o wysmukłych szyjach,
Które się kłócą z nocą – ulicznicą.
Czasami fajkę zapalą nad dachem
Lub poczęstują papierosem Księżyc,
On sypnie gwiazdy jak z klepsydry piachem,
Obłok nad miastem szary grzbiet napręży.
Mieszkańców połkną jakby na wieczerzę,
Śpiącym wymyślą fanaberii spektakl,
Same zmęczone nie mogą poleżeć,
Muszą więc stojąc kolejną noc przetrwać.