Wklepuję do bloga starocie, zamiast wymyślać i pisać coś nowego. Można przypuszczać, że uciekła mi ochota do pisania. Pewnie, że można, tego zabronić nie mogę, ani nie chcę wcale. Przyczyna sięgania do tekstów sprzed lat tkwi w tym, że właśnie mam pomysłów całą szufladę łepetyny i… to jest problem! Powinienem mniej wymyślać i tworzyć konkrety.
To poniżej napisałem prawdopodobnie wtedy, gdy dopalacze narobiły sporo zamieszania. Taki sobie utworek ku przestrodze.
Bóg twój nowy
Nowy twój bóg mieszka w bloku,
Masz do niego kilka kroków,
Siedzi jego cień na ławce,
Czeka aż się komuś zachce.
Zawsze służyć chce pomocą,
Jeśli głodny prosisz o coś.
Zejdzie nieco z ceny nieraz,
Gdy pieniędzy głód doskwiera.
Bóg dyskretny jak spod powiek
Spojrzeń błysk, który podpowie,
Co potrzebne młodym w blokach,
Żeby gołe ściany kochać.
Życie lekkim sprawia twierdzi,
Będziesz wielbić go do śmierci –
Śmierci niczym bóg twój bliskiej,
Frunąc hen nad blokowiskiem.