Cudowna jesień
Rozrzutna jesień gubi talary,
Żwawy październik okrada drzewa,
Dzień bankrutując męczy zegary,
Udziały czasu nocy chce sprzedać.
Uduchowiona mgła razem z chłodem
Wraca z różańca i nuci smutek,
Miasto zamyka okna pod brodę
I wiatr kichając ucieka skrótem.
Ktoś z psem na smyczy, chodnikiem truchta,
Czy nim przejęty, czy sobą bardziej.
A ja szczęśliwy, dla mnie to uczta,
Już taki ze mnie dziwak, nie twardziel.
Lubię, gdy kapie mi deszcz po głowie,
To dla mnie aury ziemskiej perkusja,
Dla mnie wiatr gwiżdże senne melodie,
A kiedy zechcę zawodzi bluesa.
Tej filozofii i upodobań
Żadne depresje cudze nie zmienią.
Mnie zmarnowanych wrażeń jest szkoda,
Życie jest cudne, nawet jesienią.