Zaznacz stronę

– Czasem wyobrażam sobie własną śmierć… Mam wrażenie, że zrywam jabłko w raju, a okazuje się, że jadąc jak wariat przywaliłem w przydrożną lipę – mówił, a dziewczynie cierpła skóra.
– Jesteś nieziemsko walnięty! Przestań mnie dręczyć, nie rozumiem, czemu mi to opowiadasz? – denerwowała się nie bez przyczyny, bo on nie dosyć, że po raz kolejny podczas spotkania bajdurzył o umieraniu, to na dodatek grubo przekroczył bezpieczną prędkość.
– Stary, a głupi – syknęła przez zaciśnięte zęby.
– Miła nie jesteś – uśmiechnął się zezując na pasażerkę.
– Jak mam być miła!… patrz na drogę, a nie na mnie! – krzyknęła. – Jak mam być miła, kiedy zachowujesz się jak szczeniak. Popisujesz się przede mną, czy co?