– Masz szczęście, bo na zielniku rośnie lubczyk i mięta. Basia lubczyk daje do rosołu, a miętę do napojów chłodzących. Gdybyś użyźnił te kultowe dla niej roślinki swoim nawozem, nie tknąłbym ulubionej zupy przy stole rodzinnym w najbliższe niedziele – powiedział Jacek z niekłamaną ulgą w głosie.
W ogrodowej altance było przyjemnie chłodno. Wróble ćwierkały, a szpaki zajadały resztki czereśni. Koledzy milczeli dłuższą chwilę rozkoszują się spokojem i chłodem piwa.
Jak dobrze pójdzie, to skończę dzisiaj trzeci rozdział.