Cichy spacer
Milczenie ciszę na spacer wiodło,
Nie odezwali się słówkiem nawet,
Choć szli pod wieczór w pogodę podłą,
Byli nieczuli na chmury łzawe.
On kroczył bardzo sprężyście, sztywno
Wiadomo, miły pan szanowany,
A ona smutna, sunąc jak widmo
Pod rękę, ale ćwierć kroku za nim.
Po trotuarze włóczyli cienie
Na smyczy mroku bez dźwięku również.
Siali wokoło wielkie zdziwienie,
Gdyż hałas światem rządzi dziś głównie.
Może jedynie miłość jest cicha
Jak cień cieniutka, ze smaku brakiem
Z barw wypłukana, bez serca bicia
I całkiem głucha jak zasiał makiem…
Wszystko się kończy, nawet co piękne…
Cisza z milczeniem, gdy się rozstali
Rumor nastąpił wraz z pocałunkiem,
Jakby się wszechświat cały zawalił.