Zaznacz stronę

– Nie zaprosisz mnie do kawiarni? – zapytała patrząc mu głęboko w oczy, aż tak głęboko, że poczuł ciepło idące przez mózg prosto na drugą stronę czaszki. Wydawało mu się nawet, że termiczny efekt jej spojrzenia nastroszył włosy z tyłu głowy.
– Skierowałaś na mnie swoją terrorystyczną damską broń. Wpatrywanie się prosto mi w oczy powoduje, że staję się głupszy o kilkadziesiąt lat. Cokolwiek bym ci odpowiedział, zawsze zwróci się przeciwko mnie – powiedział nie kryjąc własnych odczuć.
– Po to mam broń, żeby z niej korzystać w odpowiedniej chwili – zaczęła się śmiać rozbrajająco perliście. – Rozumiem twoje zmieszanie…
– Przesadzasz, nie tracę pewności siebie – zaprotestował.
– Tracisz, a ja wyciągam pomocną dłoń. Nie musisz mnie nigdzie zapraszać, to ja ciebie zapraszam – śmiała się nadal, ale jakoś inaczej, bardziej poważnie… o ile można śmiać się poważnie.