Czas świąteczny należy jakoś spożytkować, nie na pracę, bo nie po to jest Boże Narodzenie. Kusi mnie coś wewnętrznie, żeby zacząć realizować szalony pomysł. Jakaś chemia, coś duchowego… właśnie, a gdzie zaczyna się duch, a kończy materia? Jakie jest prawdziwe połączenie tych dwóch stanów istnienia?