Rozdział 50
W tle wakacji
Pani Karlusowa wróciła z wakacji, przywitała się z mężem i starszymi potomkami, ale najbardziej interesowały ją efekty przeprowadzonego remontu. Niby wszystko ładnie było wykonane, ale…
– Coś mi nie pasuje z kafelkami, wydaje mi się, że przed wyjazdem kupiłam inny odcień.
– Dla ciebie remont tylko majaczy w tle wakacji. Ja się moja droga napracowałem, wszyscy napracowaliśmy się, wykazaliśmy także sporo cierpliwości, a ty jeszcze marudzisz. Sama te kafelki wybierałaś, więc nie miej do mnie pretensji. Mało tego, niby tak wszystko policzyłaś, a ja musiałem płytek dokupić – niecierpliwił się Karlus.
– Rozpakuj bagaże i nie marudź, bo mam jeszcze niespodziankę.
Tą niespodzianką było coś, co wieczorem Poeta opisywał na swoim blogu:
„Sąsiad z pierwszego piętra z okazji przyjazdu żony z wakacji i zakończenia remontu zaprosił wszystkich na grillowanie. Tak, jak zresztą obiecywał już kiedyś. Do całej imprezy dołączyła się także pani Zgubeck, bo u niej też remont się zakończył. Ona zadowolona była z nowej łazienki, wypiła nawet dwa sznapsy, po czym stała się bardziej rozmowna niż zwykle. Biadoliła, że musi się w końcu odchudzić, że już siły nie ma z tymi kilogramami na starość.
– Niech pani już o tym odchudzaniu nie opowiada. My panią taką lubimy. Powiem więcej, gdyby pani chudła, martwilibyśmy się, że jest pani chora. – rzekła Karlusowa.
– Właśnie, a zamiast przejmować się wyglądem, znalazła by pani sobie kogoś, komu się spodoba – dodałem.
– Wy mi sam niy godejcie gupot, panie Poeta. Jo jest staro baba, podobać sie niy musza, yno chca mnij jeść – odparła patrząc z ukosa, bo przy swojej tuszy ledwo rusza głową.
– Pewnie pani wie, że kiedyś żył taki amerykański piosenkarza Roy Orbison, którego utwór o pięknej kobiecie zna cały świat. Śpiewa on, że ta „pretty women” je, a tak się jemu podoba – żartowałem sobie dalej.
– Niy wierza – rzekła pani Zgubeck.
– Naprawdę – ściemniałem dalej, a nawet zaśpiewałem fragment: „Pretty women yeah, yeah… i ci bardziej świadomi dowcipu parsknęli śmiechem.
Prawie wszyscy z kamienicy byli na podwórku. Część siedziała przy stole pod gołym niebem, a niektórzy w laubie. Niektórzy, to znaczy cały parter, tak, cały, bo Kaniowa nawet męża zmusiła do ucztowania.
– Siadej, gupi i jydz, to sie drugi roz niy trefi, kiej Karlus stowio – rzekła cicho i dodała, żeby tylko wódki i piwa nie pił.
Brakowało Policmajstra, myślałem, że z powodu rozpoczynającego się dzisiaj remontu u niego, ale się myliłem. Zjawił się w środku imprezy z jakimiś papierami. Był bardzo rozgorączkowany i tłumaczył się, że jedzie jutro na spotkanie partyjne.
– A co, rajzefiber pan ma? – spytałem, a on mnie nie zrozumiał, bo odpowiedział:
– Nie, listy poparcia – to właśnie były te kartki, które trzymał w dłoni. – Prosiłbym, żebyście państwo się jeszcze wpisali.
Przypomniałem sobie wtedy, że z wakacjami w tle odgrywa się spektakl kampanii wyborczej. Wpisali się wszyscy, tylko Kania było oporny.
– Jo kajś mom tych politykierów! Na welowanie tyż niy pójda – odgrażał się, a my wszyscy prosiliśmy go na różne sposoby, a kiedy w końcu dał się namówić, coś się stało strasznego…
– Ja cię Kania zabiję!!! – krzyknął Policmajster, bo Kania wpisując swój PESEL na liście, potrącił butelkę z piwem i cała zawartość wylała się na dokumentację.
– No ja! Duch opy Francka – rzekła Cila.
– Nie żaden duch, ale rzeczywisty Kania to wylał, co ja teraz pocznę? Jestem skończony! – płakał Wołacz.
– Bez przesady, niech pan nie wpada w depresję – pocieszałem go.
– Ani broń Boże niech pan nie bierze przykładu z wyższych sfer władzy. Nie jest pan bez wyjścia – podpity Karlus chyba czynił aluzje do pewnych nieprzyjemnych zdarzeń ostatniego czasu z tragedią w tle.
– A całe nieszczęście bierze się z tego, że alkohol jest w tle wydarzeń – patetycznym głosem stwierdziła pani Brzoza. Wszyscy umilkli, bo dopiero teraz ją zauważyli, że przyszła na przeszpiegi. Na te słowa zareagował Kania:
– G…o prowda! – krzyknął i dodał, że gdyby żona pozwoliła mu wypić, to na pewno butelki by nie potrącił, bo miałby pewniejsza rękę.
– I wszystkie flaszki bołyby próżne – ironicznie przyznała mu rację żona.
Wołacz mnie trochę śmieszy swoim zachowaniem, ale żal mi się go zrobiło, kiedy tak siedział konsumując krupnioka nałożonego mu przez Karlusa na plastikowy talerzyk.
– Kartki wyschną do jutra, a że będą trochę zalatywać piwem, to co z tego? – uspakajałem sąsiada. – W końcu te wszystkie podpisy to jest tylko tło formalne dla cyrku wyborczego. Władzom partyjnym wytłumaczy pan, że angażuje pan sfery nizin społecznych.”
Tu przerwał Poeta pisanie, przeczytał całość,żeby zrobić korektę i doszedł do wniosku, że zbyt dużo, obsesyjnie wręcz używał wyrazu „tło”. Może dręczyły go urlopowe wyrzuty sumienia, z powodu kawału, jaki zrobił znajomym. Przesłał niektórym MMS-a ze swoim zdjęciem na tle Akropolu, co wzbudziło u nich zazdrość. Tyle tylko, że fotka pochodziła greckiej knajpki w Polsce, a ruiny na wzgórzu nie były rzeczywiste, ale stanowiły wielką fototapetę. Swoją drogą, Poeta dziwił się, że adresaci nie zorientowali się w mistyfikacji.
Karlus także miał wakacyjną przygodę z tłem. Zawoził samochodem żonę i najmłodszą latorośl w Beskidy, a kiedy wracał, na desce rozdzielczej zapaliła się żółta kontrolka w formie małego klucza do odkręcania śrub. Zatrzymał się na poboczu, żeby odczytać w instrukcji obsługi co to znaczyć mogło. Klął po nosem, że nigdy wcześniej mu do głowy nie przyszło, żeby zaznajomić się podstawowymi problemami tam opisanymi. Zdenerwowanie i brak czasu sprawiły, że pojechał ostrożnie dalej. Po chwili na obrzeżach jednej z miejscowości pokazał się zajazd, a przy nim także szyld: „Obsługa techniczna”. Ucieszył się, że może nadarzyła się okazja skonsultowania usterki.
– Gdzie pan chce obsługę techniczną, w aucie, czy w środku? – zapytał kelner w zajeździe, a Karlus odpowiedział, że w aucie.
– To proszę poczekać, zaraz przyjdzie.
Za chwilę do auta podeszła dziewoja wiadomych obyczajów. Karlus, gdy to zobaczył, dał po gazie i uciekł wystraszony. Kelner natomiast rzekł do panienki:
– Nie spodobałaś mu się, ale nie musiał od razu uciekać. Wysłałbym inną do obsługi technicznej.