Zaznacz stronę

Miałem ostatnio trochę perypetii banalnych z perspektywy literackiej, ale życiowo istotnych. Przede wszystkim kłopoty z samochodem, co kładło się cieniem na możliwości skupienia uwagi w sprawach twórczości. Skutkiem czego plan związany z tekstami nie został wykonany (Boże! Jak to socjalistycznie zabrzmiało!). Cóż, dla lepszego brzmienia powinienem użyć wyrazu „zamierzenie”, bo w sumie nic by się nie stało, świat nie rozleciałby się, gdybym do dzisiaj, czyli do 10 lipca, nie miał na koncie trzech piosenek. Stało się, że fakt doprowadzenia auta do normalności motorycznej, zmienił moje duchowe wnętrze. Nie jest źle, forma utrzymana. Opus 63/17 zaczyna się tak:

Letnia namiętność

Miasto jest latem nieprzyzwoite,
Pełne nagości nóg oraz ramion,
Okna kamienic ciepłem przebite
Z pożądliwością na to się gapią.

Tekścik nieco frywolny, takie też trzeba pisać.