Stanąłem przed dylematem. Niby sprostać problemowi nie było trudno, a jednak…
A jednak rozbiłem sobie, rozbełtałem myśli, a następnie odbiło się to na działaniu. Czego się złapać, co kończyć? Szopkę, z którą nie dawałem sobie rady, ale po przejściu psychicznej bariery złapałem ciąg twórczy, czy z utworem, który jest skończony, ale nie dla mnie, bo chciałbym go wyszlifować do granic możliwości mojej wyobraźni?
Jestem pewien, że właśnie takie perypetie są motorem do działania. Chciałbym więcej problemów tego rodzaju.