Napiszę dwa słowa na listku zeschłym
Igłą sosnową maczaną w kałuży,
Że mi gdzieś obok ważne fakty przeszły,
Żywot się skracał, chociaż czas się dłużył.
Kolejny zaczyn do tekstu, który ma powstać. Powinien powstać, ale jak zwykle pewności nie mam. Ta niepewność nie jest negatywnym akcentem tworzenia, ale drożdżami do dalszego wzrostu literackiego ciasta… Oby z tego ciasta nie powstał zakalcowaty produkt!