Zapomniałem jak się oddycha,
Nie pamiętam powierza smaku,
Już bezzębym dziąsłem nie zgrzytam,
Na różnego rodzaju psubratów…
Może stałem się obojętny
Niczym woda chemicznie czysta,
Jak życiowe uciechy dla świętych,
Jakbym z cudu niewiary skorzystał…
Taki jest początek i mógłbym pisać dalej, ale odstawienie pracy na zaś, na kiedyś, na wieczne niedoznanie spowoduje weryfikację myśli, a co za tym idzie – spotęgowanie efektu końcowego. Oby nie efektu nieskończoności.
Spotkałem dzisiaj nieskończoność
Choć nie była pierwszej młodości.
Wielbicieli miała już grono
Więc nie miałem chęci się łączyć.
Początek to jest nowego, czy kontynuacja powyższych?