Pomysł sprzed kilku dni, a zakończenie – sprzed kilku minut:
Ludzie nijacy
Idą w procesji sennej, spłowiałej
Jak dzień zmęczony ciężkim upałem,
Bez tożsamości ludzie bez twarzy,
Czoła ich zdobią blade wyrazy.
Wloką się człapiąc noga za nogą
Za własnym cieniem puszczeni w pogoń,
Bo też wyprzedził ich cień syn mroków
Bardziej ciekawski codziennych pokus.
Trochę zdyszani, z serca arytmią,
Gdy zmarnowani spocą się zbytnio,
Głoszą z triumfem, że już są tuż, tuż
Sukcesu, który jest tkanką tłuszczu.
Mocno rozmyte w tle akwareli,
Spłukane dusze żywych skamielin,
Lecz nie poddadzą się nigdy łatwo,
Bo rąk z ołowiu wznieść nie potrafią.
Ludzie spłukani, ludzie nijacy,
Nieźle ich widać, trudno zobaczyć,
Wchodząc w układy z chytrym krupierem
Przegrali życia sens walkowerem.