Zakończyły się problemy z komputerami. Drobne awarie jawiły mi się jak straszny kataklizm elektroniczny. Mam teraz wyremontowane dwie maszynki i kamień spadł mi z serca. Gdyby doszło do zniszczenia twardego dysku na laptopie, to jakoś bym sobie poradził pracując na kopiach zapasowych na dysku zewnętrznym, ale nie ocalałaby wszystka bazgranina. Może sporo mam utworków – potworków, ale sentyment do nich czuję, a poza tym zawsze mogę wyschniętą myśl rozwinąć, dodać ozdobników i koniec – nowe coś gotowe.
Prawdopodobnie jestem durniem,
W konarach myśli skołtunionych,
Pamiętać ludzkich krzywd nie umiem,
Choć w uszach grzmią pretensji dzwony…
Być może wiele lekceważę,
Ran duszy nie dezynfekuję,
Nie chcę kojarzyć sprzecznych zdarzeń,
Nie pcham guzika w błędną dziurę.
Tak jak z powyższymi zwrotkami, które dopisałem do pierwszej sprzed kilku dni. Jest jeszcze zakończenie, ale z wiadomych powodów, nie publikuję go.