Zaznacz stronę

Wczoraj pisałem o marzeniach, a dzisiaj niczym piorun z nieba spadło na mnie olśnienie. Tak, olśnienie, bo nie nazwę tego weną. Już dawno powinienem był skończyć „Eutanazję”, czyli krótki dramat, ale jakoś się nie składało. Zawsze ważniejsze sprawy brały górę. Ten rok ogłoszę rokiem dramatu! Przynajmniej dwa, przynajmniej i niechby to były jednoaktówki. I oczywiście nie jasełka! Tego napisałem i tak za dużo.