Moje miasto
Nienawidzę tego miasta,
Ono jest źródłem nieszczęścia,
Jest niczym dziura przepastna,
Jak wicher więziony w pięściach.
Tu z tanią miłością sklepy,
Której minęła przydatność,
Każdy ma na nią apetyt,
Bo można kupić ją łatwo.
Domy nagie od podwórka,
Nie wstydzą się swojej cegły,
Ktoś młodość z frontu im ukradł,
Okna krwią w złości podbiegły…
Chodników dłonie żylaste
Skamlają żebrząc o grosze,
Więc brzydzę się takim miastem,
Chociaż na sercu je noszę…