Nie lubię zmuszać się, co nie znaczy, że unikam obowiązków. To w moim przekonaniu nie jest jednoznaczne. Wykonywanie czynności, całego szeregu prac, które stanowią o tożsamości społecznej człowieka, a w węższym znaczeniu ujmując lokują go w rodzinnym podziale ról, nie jest zmuszaniem się, ale poczuciem świadomości istnienia. Jest koniecznością.
Zmuszanie się jest przełamaniem niechęci i tego nienawidzę. Z różnych powodów. Chociażby dlatego, że sprawia ból psychiczny, że podłamuje wewnętrznie poczucie marności, wywołuje antypatię do siebie samego.
Ale do rzeczy, do sedna sprawy. Zmusiłem się do wybrania i do korekty wierszy z trzech lat, tych utworów, które mają szansę wejścia do książki. Na marginesie muszę stwierdzić, że niekiedy pisałem okropnie niechlujnie. Interpunkcję często miałem za niebyłą, co w wierszach pisanych tradycyjnie, z rytmem i rymem jest dla mnie koniecznością.