Zaznacz stronę

Może jeszcze nie zidiociałem, ale pewnie jestem bliski temu stanowi umysłu. Piszę takie szkice głupawe:

W sadzie pełnym dziwnych roślin
Krawatowe rosną drzewa
Który wejdzie tam dorosły
Może darmo owoc zerwać

Nie mam nadziei, że coś z tego będzie, ale próbować należy.

Nie ma to jak świeży krawat
Pozyskany wprost z gałęzi
W nim jest siła, męskość, sława
Choć zbyt ciasny szyję więzi

Tu musi być jeszcze jedna zwrotka, pewnie coś o kolorach, a zakończę zwiędniętymi krawatami. Kiedy zakończę, tego nie wiem.