Zaznacz stronę

Jest nieźle jak na pierwszy dzień marca. Piszę, cały dzień coś piszę, ale…
Właśnie najbardziej boli mnie to „ale”. Niczego nie kończę, bo pchają się myśli o skrajnie innych nastrojach i tematach. Przykładowo napisałem:

Nowy twój bóg mieszka w bloku
Masz do niego kilka kroków
Siedzi jego cień na ławce,
Czeka aż się komuś zachce.

Prawie już skończyłem. Prawie, bo następny kawałek sam się jakoś wykluł:

Już nie potrafię usiedzieć dłużej,
Tak egzystencja szara mi zbrzydła,
Więc pogadałem z Aniołem Stróżem,
Żeby się zgodził pożyczyć skrzydła.

To nie jest wszystko, bo zarysował się kolejny tekst o czasie, o kukułce z zegara i jeszcze następny o bezpańskim psie. Mam nadzieję, że coś będzie miało spointowanie przed końcem marca.