Tegoroczne matury są mi zupełnie odległe. Tak w tematyce, jak w formie. Dzisiaj ponoć był egzamin z języka polskiego. Diabli wiedzą, czy miałbym coś do przekazania w tej materii. Prawdopodobnie oblałbym maturę z kretesem. Może mniej z powodu braku wiadomości, a bardziej przez wydumane tematy. Szkoła zamiast normalnieć i stawać się ludzka, zaczyna silić się na oryginalność.