Ciężko idzie, jak nigdy! Próbuję zmodyfikować odstawiony tekst o zasypiających domach. Niby czuję nastrój, niby wiem co pisać, a efekty są mierne. Nie dosyć, że męczę się z doborem słów, to jeszcze rytm się plącze jak pijany po śliskim chodniku, a rym wychodzi sztuczny niczym wymalowany uśmiech pijanej aktorki.
Domy wytrzeszczają oczy w wieczory,
W dni umierających powszechne mroki
Spod dachów mruczą swe senne nieszpory
W bosko zależnej aury alotropii.
Albo to prześpię, albo wywalę jak poprzednią wersję. W końcu jest tyle ciekawych tematów związanych z miastem!