Wieczorny oddech
Pocięty lotem widnokrąg
Stad ptaków szybkich jak światło
Do gniazd swych pod wieczór dotrą
Gdzie zasną słodko i łatwo.
Drzewa tarmoszą korony
Ziewają oddechem zieleni
Gdzieś z boku ich cień obrażony
Rozciągnął się plackiem na ziemi.
W krajobrazie zasłuchany
Słońca Na grzebieniu koncert –
Nokturn z dźwięków ptakom znanych,
Do wieczoru końca dotrę.
Taki lubię smak powietrza
Trochę lepki od wilgoci
Jak otwarty wiatr na przestrzał,
Który się w obłokach spocił.