Niedawno napisałem coś takiego:
Niemena pamięci rapsod żałobny
Stawił sobie pomnik trwalszy od partytur
W muzyki olimpie z nut go celnych wykuł…
Do blasku wygładził wiolinowym kluczem,
Mimozami sławny Apollona uczeń…
Świat, być może dziwny, otaczał go zewsząd,
Lecz on wyśpiewywał świata postać lepszą,
Zaklętą w poezję, w zagadkowe rytmy…
Światło jego gwiazdy nie zgaszone nigdy.
Gitary płaczące mgliście minorowo,
Szlocha werblem rzewnym perkusyjny owoc
I chociaż rozpacza szczerze klawiatura
Niemen tylko odszedł, bo nie całkiem umarł.
A dzisiaj to publikuję, bo jutro są urodziny Niemena.