Zaznacz stronę

Kobieca ręka

Poeta mógł być zadowolony. Popijał sobie dobrą, mocną herbatkę o delikatnym aromacie zaparzoną przez subtelną, kobiecą rękę jego żony. Wystukiwał swoje przeżycia na klawiaturze komputera, tworzył kolejny rozdział bloga:
„Boski napój rozmarzonych poetów, czyli herbata autorstwa mojej żony, jest elementem zadośćuczynienia za wczorajszego nieporozumienia. Wróciła bowiem późnym wieczorem ze spotkania z koleżankami, nie wiem dlaczego narobiła tyle hałasu, aż jej zwróciłem uwagę, żeby się ciszej zachowywała.
– Może byś łaskawie nie pouczał mnie, bo sam najczęściej zachowujesz się nocami jak słoń… – w tym miejscu zawiesiła głos, żeby zastanowić się jak złośliwie strawestować znane powiedzonko – …jak słoń w hurtowni piwa i jakoś to muszę wytrzymywać.
– Zgadzam się, ale kobieca ręka powinna mieć więcej wyczucia przy zamykaniu drzwi, nie musisz nimi tak trzaskać!
– Kolejny znawca damskich rączek – powiedziała i widać było, że coś ją ubodło. Dzisiaj sprawa się wyjaśniła. Dostała mandat! Kiedy wracała samochodem została zatrzymana przez drogówkę, jechała trochę za szybko. Na drogach było pusto, więc jak nigdy, korzystając z wolnej przestrzeni pozwoliła sobie na luz wobec kodeksu drogowego.
– Do głowy by mi nie przyszło, że to damska ręka prowadzi auto, jedzie pani jak pirat drogowy – powiedział policjant i podstawił alkomat.
– Przepraszam, śpieszy mi się, bo jestem senna – tłumaczyła swoje rozkojarzenie i pośpiech.
– O, znalazła się! Senna, trochę jeszcze pani brakuje do tej klasy!
Żona nie wiedziała o co policjantowi chodzi, poza tym faktycznie wróciła zmęczona i dopiero dzisiaj wyjaśnialiśmy całe zajście. Musiałem żonie wytłumaczyć, że Ayrton Senna był kierowcą formuły 1 i zmarł po wypadku na torze wyścigowym, tylko ciszyć się należało, że nie skończyła jazdy jak on.
Fakt faktem, damska ręka dzierżąca kierownicę potrafi zdziałać wiele. Pokieruje autem, a nawet losami ludzkimi. Jeden ze znajomych pewnego razu na parkingu został opryskany od stóp do głów brudną, błotnistą wodą. Kierowca za przyciemnionymi szybami wjechał sporą prędkością do pobliskiej kałuży.
– Oby cię szlag trafił ty… – w tym miejscu powiedział słowo kojarzące się wulgarnie z płcią męską.
– Z tym określeniem chyba się panu nie udało – usłyszał odpowiedź, a kierowcą okazała się być kobieta.
– Gdyby pani była płci odmiennej załatwiłbym to męską ręką – powiedział wściekły.
– Jednym słowem mam szczęście, ale podejrzewam, że znajdzie się jakaś ręka kobieca, która odczyści panu te plamy, bo jeśli nie, to będę musiała zrobić to sama. Roztrzepana jestem, ale daleka od chamstwa.
Akcja potoczyła się bardzo szybko i od kilku lat żyją razem kierowani jej kobiecą ręką.”
Poeta pisał dalej, robiąc głębokie łyki herbaty dochodził do wniosku, że posiada ona podobne właściwości co piwo, daje lekką rękę do tworzenia. Pisał dalej, że kobieca ręka potrafi wiele. Sąsiad z naprzeciwka – rzeźnik, który samym spojrzeniem potrafi byka zwalić z nóg daje się bić przez żonę, wspomniał nawet o Kaniowej, która krótką ręką chce trzymać chłopa, ale jej nie wychodzi… to trzymanie nie wychodzi, bo mąż właśnie wychodzi sobie kiedy tylko zechce.
Była sobota popołudniu, do opisywanej przez Poetą Kaniowej wpadł zdyszany wnuk, Adik.
– Babciu, zostawię ci do wieczora laptop, bo nie chcę z nim chodzić po mieście – oznajmił i położył komputer na stole w kuchni. – tylko go nie ruszaj, żeby nie spadł przypadkiem!
– Już ty sie synek niy lynkej, moja rynka nic mu nie zrobi złego!
Potem Kaniowa zabrała się za rolady już na niedzielę, tłukła mięso i żeby nie pobrudzić komputera w trakcie pracy chciała przesunąć go łokciem. Pech chciał, że chwila nieuwagi doprowadziła do wypadku. Kobieta uderzyła się mocno w palce tłuczkiem do mięsa. Aż zawyła z bólu!
– Oho, duch opy Francka – powiedział Kania i na wszelki wypadek wyniósł się z domu, żeby nie oberwać za głupie dogadywanie.
Kaniowa nigdy by nie uderzyła swojego męża… to znaczy nie uderzyłaby gołą ręką, bo mokrą szmatą do podłogi, ścierką, czy kijem od miotły to i owszem, zdarzało się. Teraz na własnej skórze doświadczyła, jak bolesny jest energiczny kontakt z tłuczkiem. Dokończywszy pracę wyszła do lauby, a tam Cila już na nią czekała i rozmawiała z Policmajstrem i Poetą:
– Pies pod pani kobiecą ręką tak się miał, jakby zajmowała się nim prawdziwa pielęgniarka – Wołacz przymilał się, bo rozmawiali o pokryciu kosztów utrzymania jego pupila. Cila i Poeta wymienili spojrzenia spojrzenia, bo przecież pielęgniarki faktycznie żywiły jego psa. Kto wie, jakby się rozmowa potoczyła, gdyby nie Kaniowa ze swoim problemem potrzaskanych palców. Wszyscy ją żałowali, a ona stwierdziła, że tylko kawa w laubie przyniesie jej ulgę. Już nawet zaparzyła, tylko Cila mogłaby ją przynieść..
-… i zista tyż weź ze stoła – krzyknęła do oddalającej się sąsiadki.
– Cila na czym żeś przyniosła te kawy? – krzyknęła Kaniowa zdziwiona i przerażona zarazem, gdy ta wróciła do lauby.
– Dyć widzisz, na tablycie –
Kaniowa złapała się za głowę, bo był to laptop jej wnuka. Koleżanka – sąsiadka powiedziała, że jej to wcale nie przeszkadza na czym przenosi kawy i ciasto, bo rękę na pewną i niczego nie wyleje.
Poeta stwierdził, że jest to pierwsze w świecie komputerowe przeniesienie kawy i ciasta. Policmajster i Poeta nigdy się specjalnie nie lubili, poglądy mieli raczej rozbieżne, ale tym razem byli zgodni co do tego, że ręka kobieca potrafi czynić cuda, a czasem cudaczne rzeczy.