Zacząłem od refrenu:
Przystanek, z którego nic nie odjedzie,
Na którym można jedynie posiedzieć
Przystanek z ławką snu rosą pokrytą
Z rozmytym rozkładem jazdy donikąd
Przystanek w szczerym polu zapomniany
Dla smutnych świętych na wieczność skazanych.
Do tego są już dwie zwrotki, coś się samo jutro skończy? Nie wiem, bo wyjeżdżamy.