Wykonuję nie tylko zadania związane z pierwszym, wiodącym zawodem, ale także wszystko, co wiąże się z pisaniem i twórczością inną. Czas świąteczny pozwolił na zrobienie głębszego oddechu, na nabranie sił i sporego dystansu do sensu pisania.
Nie ponosi mnie zbytnia fantazja, która w szaleństwie biegu do sukcesu powoduje niejeden wypadek. O sukcesie staram się nie myśleć, więcej przykładam się do doprowadzenia do należytego efektu. Liczę na to, że pisząc sporo, dotrę do gustu czytelnika. Nie zamierzam zmuszać nikogo do konsumpcji moich tekstów, promocji apostolskiej nie prowadzę. Pracuję przede wszystkim dla siebie i to mnie bawi, ale nie nadyma pychą.