Po wczorajszym spotkaniu klasowym nastąpiła chwila refleksji, którą obrazuję tekstem z 2009 roku
Młodość
Kiedy się zaczyna, kiedy kończy młodość?
Przychodzi z pieluchą, uchodzi z urodą?
Jak słońca oblicze raz chmurna raz jasna…
Młodość zabłyszczała, ot i zaraz zgasła.
Goniąc za miłością uleciała w diabły,
A psy namiętności jej ochłapy zjadły.
Zapatrzona w siebie nie wierząc, że minie,
Została połknięta, rozpuszczona w ślinie.
Przemijają lata i człowiek dojrzały
Wyrasta z ubrania, choć ciągle jest mały,
Ale z uwielbieniem młodość swą wspomina
Co ma biedny robić? Chyba nie przeklinać!
Może ktoś codzienność widzi tylko szarą,
Ale ja bezsprzecznie dopiero na starość
Stwierdzić mogę jedno, mimo siwej brody
Teraz jestem sobą, teraz młody.