Zaznacz stronę

Kończą się „Gwarki”, dlatego dla przypomnienia niegdysiejszych występów zamieszczam na blogu taki utwór:

Piosenka o gwarkowskim dzwonku

Wszystkie sowy, nietoperze,
Wredne zjawy różnych wierzeń
Powracają z nocnych łowów…
Już w kurniku ziewnął kogut…
Zegar minął właśnie czwartą…
Ciszę nocy coś rozdarło!
Czy księżyca pękło cielsko?
W trąbę zadął ktoś anielską?

Nie! To miasto budzi dzwonek!
Woła: gwarku zostaw żonę,
Zapnij wokół pasa skórę
Na kopalnię idź, na górę!

Już urobku rośnie kupka,
Srebro błyszczy w płonnych łupkach,
Gwarek zerka w stronę szybu,
Kopiąc w rytm wolniejszych trybów…
Słońce gaśnie w świata kątach.
W miasta życie dźwięk się wplątał…
Czy to skarbnik złością pęka,
Aż mu dzwoni sztuczna szczęka?

Nie! To dzwonek głosi fajrant!
Gwarkom wielką radość sprawia!
Każdy brudny, przepocony
Gna na obiad, gna do żony!

Gdy przychodzi moment wolny
Od kopalni i prac rolnych,
Nuda się wśród ludzi szwenda…
Miasto jest jak wielka zrzęda…
Nagle coś przenika głuszę!
Czy to żona gwarka tłucze?
Czy to pęka dach ratusza,
Choć go nawet wiatr nie ruszał?

Nie! To dzwonek serca biciem
Stwierdza, że jest inne życie,
Dionizyjsko prawie boskie –
Tarnogórskie dni gwarkowskie