Zapomniałem jak się nazywam
Nie pamiętam swego istnienia
Kropla jakaś po twarzy spływa
Łza to czy pot pojęcia nie mam
I znowu uderzam bezmyślnie po klawiaturze, a słowa same układają się w bezsens…:
Jakieś ciężary gną kolana
Być może jest to wór kamieni
Lub troska bliżej niepoznana
Która chce niebo w piekło zmienić
Idę odespać dzisiejsze emocje, tekst sam się układa, więc może rano się zakończy.