Pisałem, pisałem, nawet sprawnie szło. Aż w pewnym momencie przyblokowało mnie i nic dalej do głowy nie wchodzi.
Był dzień chmurny nie do życia,
Deszcz z mgłą w parze aurę utkał
Dym tuż nad dachami przysiadł,
Przez wieś szła wesoła wódka.
Ona jedna miała humor,
Uśmiechnięta w flaszce pełna,
Bez umiaru i z brawurą
Kto by na nią chęci nie miał?
Bezrobotnej grupce z gminu
W gumofilcach i w waciakach
Los szczęśliwy wódkę przyniósł
Wnet ją zaczną w gardła chlapać.
Pan, którego w krzyżu strzyka
Zwabić dał się wódki wdziękiem,
Przestał jęczeć i utykać,
Choć ma nogi lekko miękkie.
Mam nadzieję, że blokada jutro opadnie i dokończę ten przygłupi tekścik pisany dla relaksu… może właśnie dlatego nie wysilam się. Szkoda energii na bzdury.