Zaznacz stronę

Czasami na blogu, który równolegle prowadzę na stronie internetowej gwarek.com.pl, robię warsztatowy wpis o tworzeniu wierszydła. Nie są to do końca zgrywy, staram się oddać nastrój towarzyszący rozterkom piszącego. Dzisiaj zabawiłem się z tekstem piosenki, o który prosił mnie Karol. Napisałem trzy zwrotki, a potem oświadczyłem, że czwartą albo refren dorobię jutro, bo mi wyfrunęły pomysły. Zdarzyło się jednak inaczej, pomysł pointy narodził się podczas korekty blogowego wpisu i tak powstał cały utworek:

Wietrzna codzienność

Wiatr mnie rano palcami uczesał,
Kiedy biegłem jak zwykle codzienny…
Nocy błogość wiszącą na rzęsach
Skrył do zwiewnych kieszeni tajemnych…

Liznął następnie pod rynną deszczem,
Wywiał zza ucha resztki urojeń
Opublikował je w ludzką przestrzeń,
Co dalej zrobi, bardzo się boję.

Wiatr, mój opiekun w porannym wirze!
Czuję na twarzy przyjazne tchnienie,
Gdy się do wiatru bardziej przybliżę,
Za moment sam się w wicher przemienię…

Z ciałem ulotnym, z duszą powiewną
Uda się wkrótce już z wiatrem scalić,
Z kłopotów furą wtenczas na pewno,
Cała codzienność zostanie w dali!