Od nowego tygodnia zaczynam szkicować… Co wyjdzie? Nie wiem jeszcze, ale pobawić się można.
Między ramionami, a dotknięciem głosu
Drganie niepewności tonacji przeciwieństw
Melodii spojrzenia delikatny posuw…
Raz chłodnym podmuchem, raz do mdłości ckliwie…
Smyczkiem wydziergany koronkowy temat,
Gdzie oczko za oczkiem składają się w całość
Niby monotonnie, niby do znudzenia,
Ale do perfekcji z nut wiązkę dojrzałą…
Resztę dopiszę z pewnością, ale kiedy? Dzisiaj, jutro, pojutrze?