Zaznacz stronę

Ależ dzisiaj był cudny dzień. Nie powiem, żebym nie lubił zimy, ale cieszy mnie jej odejście. Oby nastąpiło to jak najprędzej i definitywnie. Dlatego czując, że wiosna tuż, tuż napisałem ten skromny tekścik:

Wiosna

Szła zaglądając do każdej posesji,
Z sennym zamgleniem spowitym u kolan,
W słońca promieniach przejasnej procesji,
Które wdeptały śnieg na grzbiecie pola…

I niosła radość jak uśmiech bezdomny,
Rozanielona nad liści poczęciem…
Gdy ją dotknąłem wzrokiem wpółprzytomnym,
Poczułem ciepła świeżego muśnięcie.

„Pani jest chora, pani ma gorączkę,
Pewnie przeziębił panią chłodny spacer!
Zamiast się czulić nad liściowym pączkiem,
Niechaj się pani sobą zajmie raczej!”

Tak powiedziałem, a ona szepnęła:
„Ależ pan głupi, że mnie pan nie poznał!
Ja o tej porze przychodziłam nieraz,
A ciepła jestem, bo ja jestem wiosna…”

Na starość człowiek mniej jest spostrzegawczy…
Na czole kółko znacząco skreśliła,
Promieniem dała mi podskórny zastrzyk…
Krew szybciej zaraz popłynęła w żyłach…