Może nie rozkaz, ale dostałem wyraźną sugestię, żeby pisać bardziej wesołe utwory. Postaram się, tym bardziej, że też mnie te tematy już męczą.
Zstąpienie
Kiedy pójdę do piekła piechotą
W przepoconej koszuli trumiennej,
Nie pomyślę, czy żyło się po to,
Aby było weselej, przyjemniej…
Jak się będę z uczynków tłumaczył,
Gdym podszeptów szatana nie słuchał,
Czy Lucyper mi dobro wybaczy,
Czy przekona go rozpacz i skrucha?
Nie zamierzam się śpieszyć, bo przecież
Za gorąco jest w piekle na wieczność,
Przewędruję niejedno stulecie
Drogą krętą, z pewnością nie mleczną…
Piekło leży gdzieś niżej w wszechświecie,
Łatwiej schodzić niż piąć się w niebiosa…
Że do raju nie idę, żal przecież,
Lecz wspinając się pewnie bym osłabł.
Kładąc nogę za nogą ostrożnie
W piekła stronę wolniutko podrepce
Grzeszna dusza istoty dwunożnej,
Bowiem bardziej się stoczyć już nie chcę.