Mimo upału piszę, ale jak widać właśnie o nim. To są dwie pierwsze zwrotki…
Upał
Przeszło przez miasto kudłate słońce rozleniwione
Z sercem tętniącym wielkim gorącem nie do zniesienia,
Chwilę na skwerku głowę złożyło w krzewów koronę,
Lecz nie na długo! Pies je szczekaniem wygonił z cienia.
Do autobusu weszło, by trochę wędrówkę skrócić,
A tam tłok straszy, wszyscy spoceni, każdy nerwowy
Jeden udaje, że już umiera, drugi się kłóci,
Już nie wiadomo, czy to autobus, czy piec chlebowy.