Miałem zamiar skończyć wczorajszy pomysł, ale nie powiodło się. Zagrzebany w różnorakich skojarzeniach, rozbieganych myślach, poległem…? Nie, nie poddałem się, ale potknąłem się o chęć przeintelektualizowania. W konsekwencji odłożyłem to coś na bok, bo niczego na siłę nie mam zamiaru pisać. Wydaje mi się, że powinienem dodać jeszcze jedną zwrotkę, wtedy wiersz będzie dłuższy, ale w pełni zrozumiały i przede wszystkim wyrazisty.
Nie zawsze udaje się wybrnąć z sytuacji, kiedy temat nie chce dopasować się do tradycyjnej formy utworu. Recepta jest prosta, można napisać wiersz biały, z porozrzucanymi wyrazami, zdaniami. Mnie to nie zadowala, takich wierszy można pisać całe stosy, cale tomiki tygodniowo. I wcale nie twierdzę, że będą złe, prawdopodobnie świetne i nawet lepsze od moich rymowanych i utrzymanych w rytmie. Preferuję swój sposób pisania i rzadko odbiegam od obranego kierunku.
Nie skończyłem wiersza, szkoda, ale z drugiej strony patrząc, lepiej żeby dojrzał w komputerze i w mojej głowie.