Kiedy się nie ma na nic ochoty, to przychodzą myśli, które niechby wyfrunęły sobie jak najszybciej… Prawda jakaś chyba jest w poniższym wierszu? Ogarnął mnie marazm…. pewnie to wina odwilży!
Gdy umiera
Gdy umiera pisarz, co normalne przecież,
Płoną biblioteki niepisanych tomów.
Czy na jeszcze żywym pełnym słońca świecie,
By je gasić łzami wpadnie myśl ta komuś?
Gdy literat ginie, co jest bardzo przykre,
Za trumną podąża tłum lub tylko garstka…
Twórczość nie zaginie, gdzieś zostaje zwykle
W zanadrzach bibliotek, w pamięci naparstkach.
Kiedy księgi płoną w barbarzyństwie wojen,
Płaczą literaci nad zbrodnią masową,
Lecz zbrojni w karabin z piórem jako nabój
Chociażby krwią własną, ale tworzą słowo.
Gdy literat żyje, lecz tworzyć ustaje,
Gdy muz pozbawiony niemocą się zżera,
Nie dosyć, że wstydu, szyderstwa się naje,
Wśród laurów zwiędniętych prawdziwie umiera…