Tekstów napisałem w życiu sporo, różnych tekstów. Lepsze, gorsze, ale jest kilka bliskich sercu. Do nich zalicza się ten:
Policjant, gapie i śmierć
Pod parasolem nocy wpatrzeni w ciemność stoją uparcie:
Policjant, gapiów paru i śmierć na drogi zimnym asfalcie.
Iskrzą się czułki tramwajów sennych
Gdy życiodajne głaszczą przewody,
Fluid przelewa się istot ciemnych
Ludzko beztroski ocean wody.
Dżdżu muszki w świetle latarni drżące
Płoszą wstydliwe promyki złote
Tuż, tuż nad ziemią w mroku blednące
I nad tym, który zrównał się z błotem.
Pod parasolem nocy wpatrzeni w ciemność stoją uparcie:
Policjant, gapiów paru i śmierć na drogi zimnym asfalcie.
Grypowy klimat włos ludziom jeży
Jeśli bakterie w gardłach nabroją
To z winy tego, który leży.
Dobrze, że darmo tutaj nie stoją!
Strażnik porządku, bo pensję bierze,
Gapie, bo płacić za to nie muszą,
Śmierci zapłacił ktoś za to szczerze
Cichą walutą – ulotną duszą.
Pod parasolem nocy wpatrzeni w ciemność stoją uparcie:
Policjant gapiów paru i śmierć na drogi zimnym asfalcie.
Długo trwać będzie ta adoracja.
Policjant śmierci pójść nie pozwoli,
Gapiów wstrzymuje śmierci sensacja,
Opinii gapiów gliniarz się boi.
Słabej żarówki szczypta litości,
Nocnej latarni lica bladego
Ani ogrzeje tych jegomości
I nie tchnie życiem na umarłego.
Pod parasolem nocy wpatrzeni w ciemność stoją uparcie:
Policjant gapiów paru i śmierć na drogi zimnym asfalcie.
To zostało napisane jeszcze we Wrocławiu, nie pamiętam dokładnie, ale chyba w 1978 roku. Jest jednym z nielicznych rymowanych i z rytmem, jakie zachowały się z tamtego czasu.