Zaznacz stronę

Jedna z kilku takich stylizowanych na dawne ballady. Jest trochę na czasie…

O smoku, rycerzu i strachliwym narodzie

W czasie rozkwitu średniowiecza
Działo się to, co wnet przedstawię
Historia milcząc nie zaprzecza,
Że całość miała się ciekawie.

Jak zwykle w takich opowieściach
Za siódmą górą, rzeką, lasem
Był kraj z trudnością nie do przejścia
Ze smokiem, który jeść chciał czasem.

Potwór ów wchłaniał naród biedny
Z tym, że się zachowywał ładnie,
W guście nie bardzo był wybredny,
Żarł sprawiedliwie, jak popadnie.

W jego przypadku nie dziewice,
Nie same młode sztuki zdrowe,
Lecz wszyscy lali łez krynice
Niepewni jutra jednym słowem.

Mając już dosyć życia w trwodze
Władca królestwa dał reklamę,
Że temu będą służyć co dzień,
Kto problemowi powie amen!

Przeczytał rycerz ogłoszenie,
A sławę jego czciła Galia.
Bestii przywalił w łeb kamieniem
A potem kopnął w genitalia!

Jaszczur nie wiedział co ma robić,
Pobrudził łąkę smolnym płaczem!
Choć naród krzyczał, bo go dobić,
Rycerz postąpił wszak inaczej.

Nie patrząc, że się ludzie gapią
Ci, co ze strachu umierali,
Smokowi dał burgunda chlapnąć
I papierosa z nim zapalił.

Wypiął się rycerz na nagrody,
Na z córką króla nudne randki.
Ze smokiem ruszył po przygody
Jak dwaj koledzy z partyzantki.

Tu na komentarz przyszła pora,
Na pointę prostą mnie się zdaje –
Lepiej kolegę mieć potwora,
Niż wystraszoną ludzi zgraję!…